niedziela, 10 stycznia 2016

"Feelings And How to Destroy Them"


Dobry wieczór!
A raczej dobre popołudnie.
Jest tak ciemno, że mylą mi się godziny (time isn't real anyways).
Wiecie co jest bardzo interesujące? Szczególnie dla mnie?
Więź idola z fanem.

Niegdyś bardzo gardziłam słowem "idol" i każdemu, kto się mnie o mojego idola pytał, natychmiast przypominałam, że ja takiego słownictwa nie używam.
Teraz jednak bez problemu posługuję się nim, opisując osoby. Co więcej, sama mam swoich idoli, role models, whatever.
Ale nadal nie lubię nazywać idolami amerykańskich/angielskich/australijskich artystów. Raczej tych z Korei Południowej.



Tak, jestem k-poperką. Tylko jedna osoba czyta tego bloga i wie. (cześć)
Ale wracając, do więzi.
Definicja więzi - według słownika języka polskiego, więź to to, co łączy ludzi ze sobą; powiązanie; spójnia.
Całkiem prawdziwe, huh?
Cóż, ja sądzę, że to coś o wiele głębszego.
Po moich wnikliwych badaniach, podczas których wchodziłam do innych to fandomów, znajdowałam nowych idoli i nawiązywałam z nimi więź.
Niestety, jednostronną (zależy, jak się na to spojrzy)
Ale nadal.

Więź z idolem to coś więcej niż rozpoznawanie ich twarzy spośród wielu innych członków zespołu, czy rozpoznawanie ich głosu w jednej z piosenek. To więcej niż docenianie ich wyglądu, talentu, dokonań.
To współczucie, empatia; cierpienie wraz z nimi, cieszenie się wraz z nimi.


Osoba niewtajemniczona nazwie to obsesją.
Szalone saesangi stalkują każdy krok owych koreańskich idoli i nie dają im żyć, pożerając na co dzień nową dawkę informacji o nich oraz zdjęć, nie dbając ani o ich prywatność, ani o ich uczucia.

Saesang czy stalker to nie fan.

Jestem bardzo emocjonalną osobą. Mam w sobie dużo empatii. Dlatego gdy widzę, że ktoś mi bliski cierpi, ja też cierpię.
Taka sytuacja zdarzyła się dzisiaj.
Min YoonGi, aka Suga (z południowo-koreańskiego zespołu "BTS") udostępnił na twitterze długi monolog, w którym pisał o tym, jak źle, samotnie i depresyjnie czuł się ostatnio.
Oczywiście, taka chandra może złapać każdego.
Jednak ja nie mogę się upewnić, że teraz wszystko jest już w porządku. Nie mogę pocieszyć odpowiednimi słowami czy zwyczajnym hagiem. Żaden fan nie może (chyba że jest Koreańczykiem i jest bardzo, bardzo bogaty).
Nie umiem do końca tego wytłumaczyć, ale te wiadomości mnie złamały. Złamały coś w środku. Coś, nad czym długo się zastanawiałam i nie umiałam rozgryźć, co to było.
Ja tak po prostu mam.
Przywiązuję się, poznaję (wydaje mi się, że ich znam, bazując na wideo, zdjęciach i wywiadach) i chcę spotkać. Porozmawiać chociaż przez chwilę. Podziękować, okazać wsparcie i miłość.
Ale nie mogę tego zrobić.
Dlatego więź jest trudno utrzymać nienaruszoną.

Pozdrawiam kosmitów i Ziemian, bo chcę, aby wszystkim się dobrze żyło.
A Ty? Masz taką więź? Czy Twoja jest jakaś inna? Opowiesz o tym?

lekcja na dziś: płakanie pomaga